Tak naprawdę nie wiem na co liczyłem przyjeżdzając do Strasbourga, na mapie był to jedynie punkt idealnie pomiędzy domem a miejscem docelowym w którym miałem się znaleźć, okazało się, że Strasbourg niewielki ale przesympatyczny ma swój klimat i swoją historię. Od początku istnienia w rękach francuskich, poźniej niemieckich i tak na zmiane. Ludzie których spotkałem, nie chcą być zaliczani do jednych i drugich, chcą pozostać społecznością alzacką. Pomieszanie narodowościowe widać na ulicach, 70% samochodów na rejestracji francuskiej, reszta na niemieckiej.
Do tego pięknego miast przyjechałem po południu, nie mogłem skontaktować się z moim hostem, więc po prostu poszedłem pod wskazany adres, drzwi otworzył mi jego współlokator. Okazało się, że chłopaki mają 3 poziomowe zarąbiste mieszkanie. Wieczorem wyszliśmy w miasto, połaziliśmy trochę zatrzymując się w centralnej części miast na piwko - Fisher, super mi smakowało, polecam! Potem wyruszyliśmy na spotkanie ze znajomymi znajomych w pubach nad rzeczką - tłumnie, ale ma swój studencki klimat :)
Było fajnie, następnego dnia zaplanowali grilla i nie miałem wyboru, musiałem zostać u nich jeszcze jedną noc :)
Po zabawach, w dniu w którym miałem wyjeżdzać, stanąłem z rańca prawie w samym centrum przy wjeździe na autostradę i co prawda musiałem poczekać jakies 30 minut ale się opłacało, koleś zawiózł mnie na stację z której złapałem polską cieżarówkę :)