okolo 13 dojechalismy kawalek przed Lyon, koles wysadzil nas zaraz za bramkami wyjazdowymi z autostrady, ale tam kompletnie nikt nie chcial nas wziac, co za ludzie! wyszlismy na baczna ulice, po drodze spotykaja jakiegos francuskiego pijaczka ktory wciskal nam cukierki wiec bralismy =D, ledwo co wyciagnalem kciuka, od razu typ sie zatrzymal, jednak troche sie nie zrozumielismy bo wjezdzajac do centrum Lyonu powiedzial "here is Lyon" a mje chodzilo o to zeby nas wysadzil na stacji na autostradzie. Jakos sie jednak dogadalismy i podeszlismy kawalek. W miedzyczasie czas na posilek, lekki odpoczynek i idac sobie z plecakami na grzbietach, wyciagnalem kciuk, od razu zatrzymal sie mily starszy pan, zapraszajac do samochodu :) podwiozl nas pare km na stacje