do montpellier dowiozl nas taki mily pan, nie mowiacy kompletnie po angielsku, ja nie umiem po francusku ale jakos sie dogadalismy, dowiedzialem sie ze brat jego jedzie do Iraku, ze on byl zolnierzem Legii Cudzoziemskiej i innych pare pierdol ;) gdy wysiadalismy wcisnal nam jeszcze materac dmuchany z pompka.. w sumie to fajnie nie xD ale po uzgodnieniu z Magda doszlismy do wniosku ze chcemy isc spac na plazy, stanelismy wiec i machalismy tak z godzine, raz zatrzymali sie gowniarze, narobili nadzieji i odjechali. Za drugim razem stanely dwie mile mlode dziewczyny :D wysadzily nas zaraz kolo plazy, pozniej tylko doszlismy 100m, rzucilismy wszystko na ziemie i nie nadmuchujac materaca poszlismy od razu spac.